Boże,
Stworzyłeś świat, więc poradzisz sobie z chaosem w mojej głowie.
Uspokój go.
Uporządkuj, poukładaj. Poskrom, bo lęk jest dzisiaj bliżej niż moja wiara.
I mów do mnie wprost, bo czasami nie rozumiem znaków.
Nie umiem zinterpretować ciszy i doszukać się sensu. Jestem zbiorem znaków zapytania i niewiadomych.
Kiedy widzisz moje zmęczenie Boże – nie owijaj w bawełnę. Nie używaj przenośni. Podnieś mnie prosto, bez metafor i przypowieści.
Dotknij tego, co we mnie najbardziej splątane, zanim jeszcze zdążę to nazwać.
Powiedz mi jasno, co mam zrobić z tym, czego się boję.
I jeśli możesz
przypomnij mi, że jestem chaosem,
ale nigdy Twoim ciężarem.


