W drugą niedzielę Adwentu 7 grudnia br. w bielskiej katedrze św. Mikołaja odbyła się uroczysta Msza św. odpustowa pod przewodnictwem ks. biskupa Piotra Gregera. Wraz ks. biskupem Piotrem przy ołtarzu modlili się ks. Antoni Młoczek- proboszcz katedry oraz Paweł Krężołek- proboszcz salwatoriańskiej parafii NMP Królowej Polski w Bielsku- Białej.
Homilię wygłosił ks. biskup Piotr, który zwracając się do wiernych nawiązał do I czytania ( Iz 11, 1-10) oraz Ewangelii ( Mt 3, 1-12) powiedział m. in.:
„Przemierzamy adwentowe szlaki, które mają nam pomóc przygotować się na spotkanie z Tym, który ciągle przychodzi. Przed tygodniem odpowiadając na zaproszenie proroka Izajasza odbyliśmy duchową wędrówkę na górę, aby tam uczyć się szacunku do Dekalogu, poszanowania wartości płynących z przestrzegania Bożego prawa. Dziś, w drugą niedzielę adwentu – kontynuując rozważania w duchu adwentowego oczekiwania – słowo Boże stawia przed nami obraz dwóch ludzi (którzy wraz z Maryją) są patronami adwentu, dla których życie według Bożych przykazań było czymś oczywistym. Ludzie posiadający wielki autorytet moralny w czasach im współczesnych, jak i na przestrzeni kolejnych stuleci. Pierwszy z nich to prorok Izajasz z przełomu ósmego i siódmego wieku przed Chrystusem; żyjący w czasach, kiedy naród izraelski był zagrożony zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz. Podczas panowania czterech kolejnych królów pełnił on rolę sumienia narodu, budził swoich rodaków do odpowiedzialności. Za konsekwencję, z jaką bronił wielkich wartości został przez jednego z władców skazany na śmierć męczeńską (jak głosi tradycja) przez przecięcie piłą.
Drugi to Jan Chrzciciel. Ostatni i największy z proroków Starego Testamentu, przygotowujący bezpośrednio Naród Bożego wybrania na spotkanie z Jezusem. Umiłował prawdę, bronił porządku moralnego w narodzie i za to został przez króla Heroda uwięziony, a potem ścięty. Dwaj wielcy prorocy, żyjący w różnych okresach historii, aczkolwiek mający ze sobą wiele wspólnego. Obydwaj wzięli na swoje barki ciężar odpowiedzialności za dalsze losy swojego pokolenia. Izajasz i Jan Chrzciciel mocno stali na gruncie poszanowania podstawowych wartości, Boże przykazania traktowali jako program życia, obydwaj za wierność przymierzu zapisanemu na tablicach Dekalogu zapłacili cenę swojego życia. Adwent ma być dla nas czasem poszukania autorytetów moralnych i budowania w sobie tej samej postawy. Jakie są kryteria potwierdzające autentyczność moralnych autorytetów? Jakie cechy winni posiadać ludzie, którzy na to miano zasługują?
Człowiek o wielkim autorytecie musi mieć czystą przeszłość (tu nie chodzi o stan bezgrzeszny, bo takich ludzi nie ma i nie będzie), ale musi mieć czyste ręce i serce do tego stopnia, aby mógł otworzyć swoje życie przed ludźmi (zwłaszcza tymi, którzy mu zaufali) bez obawy o to, że znajdzie się tam coś kompromitującego i dyskwalifikującego. Człowiek o krystalicznej przeszłości. Wydaje się to niesamowicie trudne, kiedy przyszło człowiekowi wzrastać i wychowywać się w społeczeństwie, które za chleb powszedni uznaje kompromis i różne formy współpracy ze złem. To wielkie wyzwanie w obliczu medialnych doniesień, wśród których nie brakuje fałszu, face newsów i opisywania wydarzeń zawsze z posmakiem sensacji, bo to się dobrze sprzedaje, a nie zawsze jest prawdziwe. Stąd też, kiedy się pojawia człowiek o wielkich autorytetach wzbudza zdziwienie, a czasem nawet podziw, że i w takiej sytuacji można być człowiekiem o mocnym kręgosłupie moralnym. Jest to istotny dowód na to, że taki model życia uczciwego jest możliwy nawet w tak trudnych warunkach, bo to nie od warunków zależy, ale od samego człowieka, od jego motywacji, od jego zdrowej i niezakłamanej intencji.
Człowiek autorytetu musi być zawsze autentyczny. W swoim nauczaniu Jan Chrzciciel wykazał się prostotą, ale zarazem żelazną konsekwencją. Jan głosi słowo w sposób surowy, jednoznaczny, nie liczy się z opinią odbiorców. Wobec szanowanych w społeczeństwie faryzeuszy jest ostry, wręcz napastliwy, czasem – w sensie pozytywnym – prowokuje. Mówi, to co czuje i nie ma z tym żadnych problemów. Nie zabiega o niczyją sympatię. W swoich wystąpieniach nie czuje się zależny od nikogo, jest wewnętrznie wolny. Jego autentyzm wyraża się także w postawie głębokiej pokory. Nie skupia uwagi na sobie, nie chce być podziwiany i oklaskiwany; nie wywołuje sensacji, nie interesuje go ludzka wielkość, nie dąży do spektakularnego sukcesu czy prestiżu. Swoją misję rozumie i realizuje jaki proces umniejszania. Wskazuje Jezusa i siebie umniejsza, aby On mógł wzrastać. Swoim autorytetem nie przysłania Jezusa, usuwa się na bok, by zrobić miejsce Temu, który przychodzi jako Baranek Boży. Autorytet Jana w niczym mu nie przeszkadza, aby pokornie stwierdzić, że za nim idzie Mocniejszy, któremu nie jest godny nosić sandałów. Pokora Jana jest jego wielkością, ma głęboką świadomość swojego miejsca w szeregu wydarzeń zbawczych i misji do spełnienia.
Człowiek autorytetu musi być zawsze autentyczny. W swoim nauczaniu Jan Chrzciciel wykazał się prostotą, ale zarazem żelazną konsekwencją. Jan głosi słowo w sposób surowy, jednoznaczny, nie liczy się z opinią odbiorców. Wobec szanowanych w społeczeństwie faryzeuszy jest ostry, wręcz napastliwy, czasem – w sensie pozytywnym – prowokuje. Mówi, to co czuje i nie ma z tym żadnych problemów. Nie zabiega o niczyją sympatię. W swoich wystąpieniach nie czuje się zależny od nikogo, jest wewnętrznie wolny. Jego autentyzm wyraża się także w postawie głębokiej pokory. Nie skupia uwagi na sobie, nie chce być podziwiany i oklaskiwany; nie wywołuje sensacji, nie interesuje go ludzka wielkość, nie dąży do spektakularnego sukcesu czy prestiżu. Swoją misję rozumie i realizuje jaki proces umniejszania. Wskazuje Jezusa i siebie umniejsza, aby On mógł wzrastać. Swoim autorytetem nie przysłania Jezusa, usuwa się na bok, by zrobić miejsce Temu, który przychodzi jako Baranek Boży. Autorytet Jana w niczym mu nie przeszkadza, aby pokornie stwierdzić, że za nim idzie Mocniejszy, któremu nie jest godny nosić sandałów. Pokora Jana jest jego wielkością, ma głęboką świadomość swojego miejsca w szeregu wydarzeń zbawczych i misji do spełnienia.”
Uroczystą Eucharystię odpustową uświetnił śpiew Chóru Katedry Cantores Sancti Nicolai pod dyrygenturą Macieja Leśniaka .
Przez wszystkie niedzielne Msze święte w katedrze, słowo Boże głosił ks. Wacław Dominik- prowincjał Stowarzyszenia Misji Afrykańskich.
Teks i foto: ms


