Setki bielszczan przeszły w piątek 11 kwietnia br. wieczorem, ulicami miasta, biorąc udział w Drodze Krzyżowej – wraz z ks. biskupem Piotrem Gregerem, kapłanami, zakonnikami i zakonnicami.
Droga Krzyżowa wyruszyła z kościoła p w. św. Maksymiliana Kolbe, a zakończyła się w kościele p w. Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na bielskim osiedlu Karpackim.
W strugach deszczu, który towarzyszył modlitwie, szły rodziny z dziećmi, harcerze, seniorzy, Rycerze Świętego Jana Pawła II. Krzyż na zmianę nieśli mężczyźni ze wspólnot religijnych działających na terenie bielskich parafii, lektorzy, animatorzy oraz na końcu kapłani.
Mszę świętą koncelebrowaną w kościele p w. Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka sprawował ks. biskup Piotr wraz z kapłanami uczestniczącymi w Drodze Krzyżowej.
W wygłoszonej homilii ks. biskup Piotr nawiązał do czytanej Ewangelii (J 10, 31 – 42) powiedział:
„ W zapisie Jan owego przesłania Dobrej Nowiny słyszymy o tym, że Jezus odrzucony wraca do początku swojej misji. Powraca nad Jordan, gdzie od Jana przyjął chrzest; wraca w to miejsce, gdzie w zapisie czwartego ewangelisty przyszli do Niego pierwsi uczniowie. To istotna przesłanka, doskonała wskazówka, cenna podpowiedź dla wielu z nas. W sytuacji jakiegokolwiek zakwestionowania, braku zrozumienia czy akceptacji, w obliczu wszelkiego odrzucenia, trzeba koniecznie wracać do początku powołania, do korzeni swojej misji, aby na nowo odkryć to, do czego jestem przez Boga posłany. To obraz nie wymagający żadnego wyjaśnienia; bowiem właśnie wtedy, kiedy Jezus jest cierpiący i odrzucony, oni się do Niego przyznają. Ma również patrzymy na Jezusa i przyznajemy Mu rację. Jesteśmy obecni, aby przylgnąć do naszego Boga właśnie wtedy, kiedy jest przez odrzucony, wygnany, sponiewierany i ukrzyżowany. Idziemy drogą krzyżową i dajemy świadectwo, że w tym ogromnie trudnym doświadczeniu jesteśmy razem z Nim, stajemy po Jego stronie. Droga krzyżowa (sprawowana w kościołach, na ulicach miejscowości, na górskich szlakach, także ta w warunkach ekstremalnych) nie jest żadną manifestacją przeciw komukolwiek. To jest kroczenie, po śladach cierpienia, męki i śmierci męki naszego Pana. Przyjęcie tego wszystkiego, co ludzie Mu uczynili, nie jest dowodem niepowodzenia misji Jezusa, lecz świadczy o Jego sukcesie, pomimo ludzkiego sprzeciwu. To nie ludzie bowiem decydują o Bogu, ale to On pozostaje Tym, który nieustannie działa. W wierności Jezusa, aż do śmierci, Bóg definitywnie staje po stronie człowieka. Szczególnie widoczne jest to tam, gdzie ludzie żyją w przekonaniu, że swoim zaparciem się wiary są w stanie zepchnąć Jezusa na margines świata, albo zupełnie się Go pozbyć. Niektórzy chcą Go nawet ukarać za to, iż rzekomo nie sprzyjał w realizacji ich własnych zamierzeń. Tymczasem krzyż stał się na zawsze objawieniem Bożej miłości, gotowej na największe poświęcenie, jakim było wydanie na śmierć własnego Syna. Krzyż Jezusa jest i na zawsze pozostanie znakiem Bożego panowania. Jezus nie tłumaczy ludzkiego cierpienia, nie szuka winnych. Demonstrując, chce nas nauczyć specyficznego, jedynego sensownego, sposobu jego akceptacji. Z cierpieniem można przeholować w dwie strony; albo je przeklinać i za wszelką cenę odrzucić, albo niemal masochistycznie go poszukiwać. Jezus daje nam odpowiedź na to trudne zagadnienie: przyjmuje cierpienie i pragnie nas przekonać, że każde takie doświadczenie, przeżywane w jedności z bolejącym Synem Bożym, prowadzi do paschalnego zwycięstwa. To właśnie wtedy Jezus Chrystus przyciąga wszystkich do siebie tak blisko, że bliżej już nie można”.
Na zakończenie Eucharystii biskup Piotr udzielił zebranym apostolskiego błogosławieństwa.
Autor: M.Szpak