Bądź wola Twoja, ale… jeszcze nie dzisiaj

utworzone przez | mar 2, 2025 | Wydarzenia

Zginam kolana i wołam do ciebie Boże „Bądź wola Twoja”.

 „Bądź wola Twoja”… ale tylko wtedy, kiedy mi z nią dobrze. Kiedy nic mnie nie kosztuje. Nie boli. Przyjemnie się kojarzy. Kiedy coś z niej mam. „Bądź wola Twoja”, ale nie za często, bo wolę sama decydować. Planować. Układać życie. Kontrolować. „Bądź wola Twoja”, ale nie kiedy świat mi się wali na głowę, albo choruje ktoś bliski. Nie wtedy, gdy szef docenia innych w pracy, albo zostaję sama z długami. Nie wtedy, gdy umiera kochana osoba… nie wtedy.

„Bądź wola Twoja”, ale wcześniej spytaj Boże, czy mi to na rękę. Czy chcę tego, o co każdego dnia proszę. Bo… „Bądź wola Twoja” czasami mi nie w porę. Nie po drodze. Za wiele w niej nadziei. Miłości. Zaufania.

„Bądź wola Twoja”…, ale łatwiej mi widzieć krzyż na cudzych ramionach, niż własnych. Wygodniej, więc po co? „Bądź wola Twoja”, ale wcześniej zapytaj Boże, czy sobie poradzę… czy będę umiała żyć z Twoimi decyzjami. Czy mnie nie przygniotą… Nie obciążą… nie wpędzą w depresję, w żal, smutek, czy nie będę się musiała bronić przed nimi rękami i nogami… Czy się Ciebie nie zaprę trzy razy? 

„Bądź wola Twoja”… Ale nie dzisiaj, bo dziś jeszcze… muszę wyrównać rachunki, rozliczyć innych, oskarżyć, swego dochodzić. Muszę jakiś grosz odłożyć na potem,  dzieci na studia posłać, pracę zmienić, wyjechać na wczasy, zarobić na nowy samochód i piękny dom…  naprawdę się zakochać się. Jeszcze tyle muszę….

„Bądź wola Twoja”… ale to ostatnie słowo niech do mnie należy…  Boże… Na moich warunkach niech będzie… Bo przecież ja najlepiej wiem, czego mi trzeba … za czym biegnę… czego wyprosić nie mogę. „Bądź wola Twoja”,  ale na moich zasadach. Według moich planów.  Według moich korekt.  Bo przecież – jak to tak wszystko postawić na jedną kartę?

A Ty zamiast odpowiedzi dajesz mi Boże taki dzień jak dzisiejszy, i pokazujesz palcem z bliska… że to, co dla mnie ważne… co daje mi szczęście… za czym biegnę… o co walczę… co mnie stresuje… denerwuje, o co toczę kłótnie… zwykle niewarte jest swojej ceny.  

Bo przecież – oczy zapatrzone w tyle marzeń, w końcu zgasną. Silne dłonie osłabną. Ciało najpiękniejsze nawet, przez chwilę tylko zachwycać będzie. Potem, jak inne się stanie… zatem  warto ponosić taką cenę za coś, czego nie masz na zawsze? Co jest ci tylko pożyczone? Życie… Ciesz się nim. Kochaj. Póki trwa. Rodzina… bez niej… kim byłbyś?… przytulaj, mów, że kochasz. Ludzie… przebaczaj, każdy żyje pierwszy raz… każdy może się mylić… Nie ma nieomylnych ludzi. Praca…. to chwila. Nie przeceniaj chwil. Nie myśl, żeś niezastąpiony. Nie tacy tu byli i odeszli. Marzenia, one bywają zmienne. Można marzyć o dalekich krajach, ale też o tym, by uzbierać na lek dla dziecka, albo o tym, by przetrwać kolejny dzień, i kolejny… gdy pustka po kimś zostaje. 

Boże! Patrzysz na mniej z tego swojego krzyża i mówisz bez słów: Niczego nie masz. Niczym nie władasz. Wszystko na chwilę. Na uciechę, ludziom na złość. Na godzinę, najczarniejszą z czarnych, ale nie na zawsze…. Nie na zawsze…

Patrzysz na mnie i szeptem mówisz do mnie… A tyleś mógł zabrać w tę drogę. Tyle naczerpać na zapas. Zgromadzić. Ile chwil, tyle szans miałeś. Jeszcze masz. Wciąż masz. Nie zmarnuj. Nie przegap, by kiedyś ktoś płakać mógł za tobą. By komuś pusto się zrobiło na świecie i w duszy. Bo jeśli tylko cisza po tobie zostanie, toś życie zmarnował.

Zwolnij… popatrz, co niesiesz w swoich dłoniach? Co tam ściskasz? 

 Cokolwiek uczyniłeś dla tych najmniejszych… najbiedniejszych, płaczących… poniżanych… smutnych…. Samotnych…. Nieszczęśliwych… Mieś uczynił. 

… bo cofnąć można wszystko Kochani, tylko nie czas.

 

Barbara Stelmach-Kubaszczyk 

Wszystkie kategorie

Wydarzenia

Z życia Kościoła

Nasze Szkoły

Z regionu

Rozważania

Historia – wspomnienia

Wywiady – rozmowy

Słowo na niedzielę

Jeśli jesteś pełen pasji,
pragniesz tworzyć wartościowe treści
i chcesz stać się częścią wyjątkowego zespołu,
dołącz do „Gwiazdki Cieszyńskiej”!

Znajdź nas

Dołącz do nas i naszych przyjaciół
na mediach społecznościowych