Pierwsza książka wydana przez „Dziedzictwo”

Pierwszą publikacją wydaną przez „Dziedzictwo bł. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Szląsku” była książka zatytułowana O męstwie chrześciańskiem, którą napisał ks. Ignacy Świeży.

Publikacja ta pełniła również rolę „rocznika”, w którym Ojcowie założyciele stowarzyszenia składali swoje sprawozdanie z tego co już z pomocą Bożej Opatrzności dokonali “Bogu na chwałę, ludziom na pożytek” oraz dzielili się swoimi planami na przyszłość.

Czytając to pierwsze sprawozdanie, podpisane przez ks. Ignacego Świerzego – prezesa oraz przez ks. Pawła Matuszyńskiego – sekretarza – mocno możemy poczuć radość, dynamikę zaangażowanie które chcą przelać na nowych członków „Dziedzictwa”.

Te ich słowa zapisane 151 lat temu – wydają się być pisane – na nasze czasy! Zapraszam Cię drogi czytelniku, byś spojrzał na swoje otoczenie ich oczami. Byś popatrzył na Cieszyn – na Polskę – tak jak oni. Warto sobie uświadomić, że te słowa pisze młody wtedy 35 letni Ignacy. Zapraszam 🙂

ks. Piotr Góra

Sprawozdanie dziedzictwa bł. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląsku z roku 1854


Przed rokiem założone zostało dziedzictwo bł. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląsku, aby wydawać książki pobożne i naukowe. W dniu 20 grudnia przeszłego roku zebrało się zgromadzenie i rozpoczęto je następującą przemową:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowne zgromadzenie! Zebraliśmy się tutaj, aby rozpocząć w imię Pańskie dzieło ważne dla zachowania i krzewienia wiary Chrystusowej, obyczajów chrześcijańskich i cnoty oraz dla szerzenia oświaty. Że taka czynność jest na czasie w naszych czasach, nie potrzeba tłumaczyć ani szeroko nad tym się rozwodzić. Któż bowiem nie widzi, jak bezbożność coraz bardziej się rozszerza i powoli wszystkie stany, wszystkie stosunki i warstwy ludności przesiąka?

Nie sposób zliczyć błędnych nauk, które fałszywi nauczyciele rozpowszechniają po świecie. Nastały czasy, o których pisał apostoł: „Albowiem będzie czas, iż zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości nagromadzą sobie nauczycieli, a od prawdy słuchanie odwrócą, a ku baśniom się obrócą”. Lecz nie tylko słowem obłudnym i nauką błędną walczą przeciwnicy Chrystusa, ale także gwałtem i gnębieniem. W wielu krajach zaczynają uciskać wiarę, ciemiężą biskupów, prześladują kapłanów i wiernych, zamierzając, gdyby to było możliwe, wykorzenić naukę Kościoła.

A cóż z tego wyniknie, jeśli wiara zostanie zniszczona? Groźne i straszne przykłady przedstawiają nam kraje, gdzie bezbożność górę wzięła nad wiarą. Hiszpania, póki ludzie w niej szczerze oddawali się wierze, była wielką i obfitowała w bogactwa. A teraz, gdy oddała się zgubnym naukom, cóż się z nią stało? Nieustanne wojny, krwawe przelewy, niesłychane wyuzdanie i dzikość obyczajów. W Paryżu, gdy niedawno stronnictwo bez wiary, tak bardzo wychwalane, dostało się do rządu, rabowano i niszczono kościoły, mordowano niewinnych, nawet kobiety miasto paliły i okrutnością mężów prześcigały. Do tego doprowadzili ci, którzy naukę Chrystusa nazywają ciemnością, a swoje bezbożne zasady światłością.

Ci ludzie głoszą, że póki nie obalą wiary i nie postawią na jej miejscu swoich nauk, nie będzie dobrze na świecie; ludzie co głosili że jeśli ich zasady zostaną przyjęte, nastaną czasy pełne szczęścia, a jak im gdzie uwierzono, zamiast obiecanego szczęścia sprowadzili spustoszenie, biedę i nierządy i wszystko złe. Do czego oni zmierzają, pokazali tam, gdzie chwilowo zdobyli władzę: zrabowali majątek, znieśli małżeństwo i nie wahali się ogłosić, że ludzie mają żyć jak zwierzęta. Nie ma wątpliwości, że gdyby wytępili wiarę i swój porządek zaprowadzili, całe kraje szybko pokryłyby się ruinami i zgliszczami i pustynią głuchą, na której ludzie mordując się wzajemnie, kryliby się po lasach i żyli w stanie dzikim, jak przed tysiącami lat. To czynią nauki bezbożne.

A wiara Chrystusowa, przeciw której walczą zacięcie, te dzikie lasy i pustynie przemieniała w kraje śliczne i urodzajne, w których ludzie żyli w świętym pokoju, w czystych obyczajach i szczęściu. Lecz tego ci ludzie uznać nie chcą i tak są pełni wściekłości piekielnej, wobec Królestwa Bożego, że wolą zamykać oczy i wolą być ślepymi, aby nie musieli patrzeć na światłość Boską. Oszukaństwo, złodziejstwo, pożogi, nawet i mordy przebaczają i usprawiedliwiają, byleby ci zbrodniarze byli zwolennikami ich bezbożnych nauk, lecz przywiązania do wiary i do Kościoła nie przebaczają. NIe potrafią znaleść takiego urągania ani prześladowania ani okrucieństwa które by wystarczyło i ukoiło ich nienawiść.

Kiedy takie rzeczy się dzieją, to dla zwolenników Chrystusowej wiary nic nie pozostaje, jak zapobiegać naukom zgubnym. Niech nikt nie mówi, że Bóg nie dopuści, aby wiara była wygubiona. Bo powiedział wprawdzie Jezus Chrystus, że Jego Kościół stoi na skale niewzruszonej, a bramy piekielne go nie przemogą, — ale nigdzie nam nie przyrzekł, że w tej albo w owej krainie, a tedy i w naszej ziemi, wiara nie mogłaby być wygubiona.

Niech nikt nie mówi, iż dla mnie jest to niepotrzebne, bo mnie nikt od wiary nie odwróci. Chociaż bowiem naprzeciw tobie nauczyciele fałszywi może nic nie poradzą, ale jak spokojnie będziemy na to patrzeć, jak niewiara coraz więcej się rozszerza i nauki fałszywe wszędzie się głoszą, któż ci ręczy za to, że chociaż ty zostaniesz wiernym, dziatki twoje i potomkowie twoi nie będą zwiedzeni, że nie odpadną od wiary i nie staną się bezbożnikami?

Patrz na ludzi bez wiary — czy ich ojcowie nie byli pobożnymi? A chociaż ty jesteś pewnym, ale ci, co są w niebezpieczeństwie, ci, u których chodzi albo o zgubę, albo o zbawienie, czy nie zasługują, abyśmy ich ratowali? Niech nikt nie mówi, iż te rzeczy kosztują wiele trudów, a ja nie mam czasu, nie można tutaj pracować nawet bez pieniędzy, a mnie trudno co dać: nie żąda się tutaj, abyś zaniedbał swoje obowiązki i swoje prace, albo przynosił ofiary przekraczające siły twoje, tylko raz do roku na zgromadzenie będzie każdy zawezwany, a przybędzie, jeżeli będzie mógł, i tak samo, gdyby oprócz tego jednego zgromadzenia odbyły się inne dla jakiejś nauki.

Uprasza się też każdego, aby pozyskiwał członków dla nas w okolicy swojej i pomiędzy znajomymi — to cała praca. O wydatkach później. Każdy uzna, że to niewiele, gdzie chodzi o wiarę świętą. Ludzie bez wiary nie żałują pieniędzy, ani czasu, ani trudów największych, aby mogli szerzyć bezbożność i królestwo szatana: a jeżeli chodzi o wiarę i o królestwo Boskie, tam miałoby być żal i małej ofiary? Wtedy owi zwolennicy szatana świadczyliby naprzeciw nam na sądzie Pańskim.

Kto mówi, że jest przywiązany do wiary, ale nic dla niej czynić nie chce, tego wiara nie jest prawdziwa. Ale jeżeli w innych krajach, gdzie prześladują wiarę, biskupi cierpią wygnanie, jeżeli im odebrano wszelki majątek, jeżeli wierni największe czynią ofiary, jeżeli w najnieprzyjaźniejszych stosunkach nie odstępują od wiary i wolą raczej utracić służbę, względy, zarobek i inne korzyści, niżby mieli się wyprzeć wiary i prawdy, jakże musieliby być niedbałymi ci, którzyby nic czynić nie chcieli?

Lecz odezwie się już może niejeden: Widzimy, że bezbożność się rozszerza i obyczaje się psują, ale cóż to mamy czynić, aby powstrzymać te zgubne nauki, które jako bałwany morskie wszystko chcą pokryć?

Środki do tego są różne, ale my tylko o jednym radzić będziemy i jeden tylko za cel sobie wytknęliśmy. A to jest nauka. Wszak Zbawiciel sam nie podał innego środka apostołom, jak naukę, bo rzekł do nich: Idźcie i nauczajcie!

Nauka zaś dzieje się dwojakim sposobem: słowem i pismem. Chociaż wprawdzie tylko apostołowie i ich następcy odebrali rozkaz nauczania, to jednak wszyscy według sił do tego przyczynić się powinni. Dlatego naszym zadaniem będzie nauczanie ludzi, nauczanie po pierwsze wiary Kościoła katolickiego. Niewiedza wiary bowiem jest przyczyną, że wielu jest takich, co odszczepieńcami się stają, bo kto prawdy nie zna, ten łatwo błąd przyjmie.

Po wtóre, ta nauka oprócz tego będzie się rozciągać na inne przedmioty, bo człowiek ciemny zawsze jest ostatnim pomiędzy ludźmi.

Aby więc nauczać, a przede wszystkim nauczać wiary, zakładamy to towarzystwo. Bo nauka większą jest obroną i bronią niż wszystkie bogactwa, wojska i potęgi. Apostołowie nic innego nie mieli, jeno naukę Chrystusową, a zwalczyli nią największe państwo pogańskie. Dlatego będziemy się spotykać i pouczać.

Ale głównym środkiem ma być wydawanie książek. Może będzie ktoś wątpić, że wydawanie książek mogłoby być tak ważne i tak wiele dobrego zrobić. Lecz takiemu nie będę odpowiadał, tylko pokażę przykłady. W wielu krajach, gdzie wiara już upadała i słabła, znowu się teraz zazieleniła i zakwitła, a to najwięcej przez wydawanie dobrych książek, tak iż nikt zaprzeczyć nie może, że te książki rozbudziły na nowo wiarę, i każdy, nawet ślepy, może poznać, jak ważna jest ta rzecz. Powiem mu też, że ojciec św. sam i biskupi wiernych do tego wzywają i sami się przyczyniają, wiedząc, jak wielka i święta to jest sprawa. Ale też bezbożnicy przez książki złe i pisma najwięcej złego zrobili. Bo czyżby było tyle bezbożności i czy niewiara byłaby się inaczej rozszerzyła? Stąd pokazuje się, co książki zrobić mogą i zdaje mi się, że już każdy ważność tej rzeczy pojąć powinien.

Jednak wiemy, że człowiek pracuje, a Pan Bóg daje błogosławieństwo, jako mówi św. apostoł Paweł: „Ani ten, co sieje, ani ten, co podlewa, jest czymś, ale Bóg, który daje błogosławieństwo.” Chociażbyśmy nie wiem jak pracowali, jeśli Bóg nie pomoże, nic nie zrobimy według słów Pisma Św.: „Jeżeli Pan nie zbuduje domu, daremnie pracują, co go budują.” Ale jak Bóg nas wesprze łaską swoją, to i nasza praca wyda stokrotne owoce. Dzisiejsze zebranie jest jakoby ziarnko małe, które kładziemy w ziemię; pielęgnujmy je i obrabiajmy, a za pomocą Boską może z niego wyrosnąć drzewo, z którego owoców pożywać będziemy. Kto wie, czy się nie znajdą tacy, co czytając te książki, odrzekną się bezbożności i powrócą do wiary, porzucą życie nieprawe i obrócą się do cnoty, co unikną potępienia i znajdą zbawienie. Bo Bóg wszystko sprawić może.

Jeżeli za Jego wolą ludzie nawracali się na słowa Ewangelii świętej., jeżeli za Jego łaską jeden mąż Boski tysiące ludzi do przyjęcia prawdy przeprowadził, jeżeli w innych krajach pisma ludzi nawracają, to czemużby i tutaj nie mogły nasze pisma odnieść pożądanego skutku? A każda dusza nawrócona błogosławić będzie tym, co przez założenie tego dzieła do jej poprawy się przyczynili.

Przeto każdy, kto rękę przyłoży do tej sprawy, trzykrotne błogosławieństwo weźmie dla siebie i dla całego pokolenia swego. Nawet kiedy umierać będzie, z pociechą wspomni sobie na to dzieło zbawienne, które pomógł założyć i które po nim zostanie, i wtedy jeszcze na chwałę Boską służyć będzie, kiedy już tylko proch po nim zostanie. To będzie pamiątką po nim piękniejszą i lepszą niż najdroższe pomniki na grobach, a wszystkie dobre skutki po wszystkie czasy za nim pójdą do wieczności według słów Pisma: „Albowiem ich uczynki pójdą za nimi.”

Dałby Bóg, aby to światełko, które dziś zapalamy, stało się światłością, która by promieniami swymi daleko i szeroko ludzi oświecała. Dałby Bóg, aby wszyscy do tego dopomagali.

Lecz aby wydawać książki, do tego są potrzebne wydatki, bo żaden drukarz nie będzie za darmo książek drukował. Prawda tedy, że przystępujący do towarzystwa będą musieli złożyć małą cząstkę na te wydatki i że stąd wynikną dla nich ofiary, co mianowicie w obecnych czasach, gdzie tak wielki brak pieniędzy panuje, dla niejednego będzie uciążliwe. Ale z drugiej strony, dla takich, co tylko wtedy są za dobrą sprawą, kiedy ich to nic nie kosztuje i żadnych nie ma trudności, dla takich to towarzystwo się nie zakłada.

Zresztą te ofiary nie są tak wielkie, jakby może ktoś myślał. Każdy przystępujący do towarzystwa złoży dziesięć reńskich raz na zawsze, a potem już nigdy nic więcej. Za to co rok odbierać będzie jedną książkę, albo i więcej, póki żyć będzie. Jak wielkie będą te książki i ile ich będzie w roku, to zależeć będzie od środków, jakimi rozporządzać będziemy. Jeżeliby komu było trudno złożyć naraz dziesięć reńskich, ten może złożyć jeden albo dwa, a ostatek od czasu do czasu, czyli w terminach, jakie sobie sam oznaczy.

Wiem, że dla wielu jeszcze i ta ofiara będzie trudna, ale inaczej już uczynić nie było można. Gdyby zaś kto złożył 50 albo 100 reńskich, wtedy nie tylko on, ale po jego śmierci jego rodzina we wszystkich pokoleniach odbierać będzie te książki, póki się stowarzyszenie utrzyma. Takim sposobem każdy swoim dzieciom i potomkom najlepszą po sobie może zostawić pamiątkę.

Jeżeliby zaś się kiedy stało, żeby z jakiejkolwiek przyczyny to towarzystwo nasze się rozwiązało czy istnieć przestało, wtedy wszystkim członkom żyjącym wkładki zwrócone będą.

Potem przystąpiono do wyboru wydziału. Wybrani zostali: Przewielebny ksiądz Józef Michałek, k. b. komisarz, dziekan i proboszcz w Skoczowie, jako prezes honorowy; ksiądz Ignacy Świeży, katecheta gimnazjalny, jako prezes; ksiądz Paweł Matuszyński, proboszcz w Łąkach, jako sekretarz; p. Hilary Filasiewicz, jako kasjer; dalej ksiądz Tytus Śliwka, proboszcz w Trzycieżu; ksiądz Albert Schuller, proboszcz w Ropicy; ksiądz Dominik Oreł, proboszcz w Górnej Suchej; ksiądz Teodor Janik, wikary w Jabłonkowie; ksiądz Henryk Dziekan, wikary w Zebrzydowicach; p. Franciszek Stanioszek, rolnik w Dziećmorowicach; Józef Górnioszek, kowal w Wielkich Kończycach.

Na członków zaś zapisali się w ciągu roku:

  1. Górnioszek Józef, kowal w Wielkich Kończycach.
  2. Czaputa Michał, mieszczanin w Skoczowie.
  3. Gawlas Jan, mieszczanin w Skoczowie.
  4. Wawerka Jan, mieszczanin w Skoczowie.
  5. Motyczka Józef, mieszczanin w Skoczowie.
  6. Ksiądz Ferfecki Józef, wikary w Jabłonkowie.
  7. Ksiądz Nogol Antoni, wikary w Skoczowie.
  8. Ksiądz Koczwara Józef, który umarł przed założeniem dziedzictwa, zostawiwszy na jego cele 50 reńskich.
  9. Ksiądz Dziekan Henryk, wikary w Żebrzydowicach.
  10. Ksiądz Schuller Albert, proboszcz w Ropicy.
  11. Katolicka Czytelnia Ludowa w Jabłonkowie.
  12. Przewielebny ksiądz Franciszek Śniegoń, generalny wikariusz w Cieszynie.
  13. Ksiądz Śliwka Tytus, proboszcz w Trzycieżu.
  14. Ksiądz Janik Teodor, wikary w Jabłonkowie.
  15. Ksiądz Muzyczka Franciszek, wikary w Bielsku.
  16. Ksiądz Paździora Karol, wikary w Skoczowie.
  17. Ksiądz Wicherek Karol, proboszcz w Ochabach.
  18. Tomica Mateusz, rolnik w Wielkich Kończycach.
  19. Niedoba Rozalia, w Jabłonkowie.
  20. Ksiądz Hudeczek, proboszcz w Pruchnej.
  21. Ksiądz Hrubec Józef, proboszcz w Mostach.
  22. Motyka Ewa, w Jabłonkowie.
  23. Przewielebny ksiądz Michałek Józef, k. b. komisarz w Skoczowie.
  24. Piechaczek Franciszek, rolnik w Dziećmorowicach.
  25. Ksiądz Matuszyński Paweł, proboszcz w Łąkach.
  26. Nalewajka Jan, mieszczanin w Skoczowie.
  27. Ksiądz Kończycki Franciszek, wikary w Wielkich Kończycach.
  28. Martinek Adam.
  29. Cyhan Rozyna, w Jabłonkowie.
  30. Ksiądz Szebesta Walenty, proboszcz w Wielkich Górkach.
  31. Fuczek Józef, rolnik w Ruptawej.
  32. Ksiądz Witko Jan, proboszcz w Wieliczce.
  33. Ksiądz Rusin Józef, proboszcz w Lipowej, przy Żywcu.
  34. Filasiewicz Hilary, redaktor „Gwiazdki Cieszyńskiej” w Cieszynie.
  35. Fiszer Józef, dr med. i profesor gimnazjum w Cieszynie.
  36. Sztemon Wiktoryn, w Zebrzydowicach.
  37. Dziekan Antoni.
  38. Ksiądz Kuczera Jędrzej, wikary i sekretarz gen. wik. w Cieszynie.
  39. Ksiądz Skupnik Wincenty, proboszcz w Lesznej.
  40. Kuczera Tekla, w Frysztacie.
  41. Ksiądz Świeży Ignacy, katecheta gimnazjum w Cieszynie.
  42. Ksiądz Paszek Józef, wikary w Czechowicach.
  43. Ksiądz Koziar Franciszek, pierwszy wikary w Cieszynie.
  44. Ksiądz Ściskała Antoni, wikary w Cieszynie.
  45. Ksiądz Zubek Wincenty, wikary w Brennej.
  46. Stanioszek Franciszek, rolnik w Dziećmorowicach.
  47. Ksiądz Oreł Dominik, proboszcz w Górnej Suchej.
  48. Ksiądz Oreł Aloizy, proboszcz w Gnojniku.
  49. Jan Stanioszek, rolnik w Dziećmorowicach.
  50. Ksiądz Jurczyk Józef, wikary w Boguminie.
  51. Zanibal Robert, w Cieszynie.
  52. Ksiądz Duś Jan, wikary w Niemieckiej Lutyni.
  53. Ksiądz Skupin Henryk, wikary w Morawce.
  54. Ksiądz Bilowicki Józef, dziekan i proboszcz w Jabłonkowie.
  55. Ksiądz Kawka Marcin, proboszcz w Brennej.
  56. Ksiądz Strzyżyk Franciszek, proboszcz w Żebrzydowicach.
  57. Ksiądz Prusenowski Józef, proboszcz w Wielkich Kończycach.
  58. Drapa Józef, w Zebrzydowicach.
  59. Ksiądz Onderek Józef, proboszcz w Skalicy.
  60. Świeży Antoni, rolnik w Żebrzydowicach.

Znaczniejsze wkładki złożyli:

  1. Ksiądz Onderek Józef, proboszcz w Skalicy, 1000 reńskich.
  2. Przewielebny ksiądz Michałek Józef, k. b. komisarz, proboszcz w Skoczowie, 100 reńskich.
  3. Ksiądz Dziekan Henryk, wikary w Zebrzydowicach, 100 reńskich.
  4. Ksiądz Hudeczek, proboszcz w Pruchnej, 100 reńskich.
  5. Ksiądz Janik Teodor, wikary w Jabłonkowie, 100 reńskich.
  6. Przewielebny ksiądz Śniegoń Franciszek, generalny wikary w Cieszynie, 50 reńskich.
  7. Ksiądz Schuller Albert, proboszcz w Kopicy, 50 reńskich.
  8. Ksiądz Śliwka Tytus, proboszcz w Trzycieżu, 50 reńskich.
  9. Ksiądz Ferfecki Józef, wikary w Jabłonkowie, 50 reńskich.
  10. Ksiądz Nogol Antoni, wikary w Skoczowie, 50 reńskich.
  11. Ksiądz Koczwara Józef, jak wyżej.
  12. Ksiądz Muzyczka Franciszek, wikary w Bielsku, 50 reńskich.
  13. Ksiądz Kończycki Franciszek, wikary w Wielkich Kończycach, 50 reńskich.
  14. Ksiądz Kuczera Jędrzej, sekretarz generalny wikary w Cieszynie, 50 reńskich.
  15. Stanioszek Franciszek, rolnik w Dziećmorowicach, 50 reńskich.

Majątek dziedzictwa wynosi obecnie około 2200 reńskich, które pieniądze są złożone częścią w obligacjach państwowych, częścią w kasie oszczędności w Cieszynie.

W ciągu tego roku wydało dziedzictwo książkę pod tytułem: „O męstwie chrześcijańskim.”
Ta książka wprawdzie niewielka, ponieważ poczet członków na początku był jeszcze zbyt słaby. Jednakże będzie głównym staraniem dziedzictwa, aby coraz większe dzieła albo kilka mniejszych w każdym roku wydawać. Zależy to przede wszystkim od błogosławieństwa Boga i od liczby członków.

Przeto staraniem każdego być powinno, aby nowych członków dla dziedzictwa pozyskać. Wzywamy wszystkich ziomków i rodaków, którzy gorliwie stoją za sprawą wiary i oświaty, aby licznie przystępowali do naszego towarzystwa. Bo zapewne przez to każdy dobry uczynek wykona za który może się spodziewać od Boga nagrody.

Wprawdzie dziesięć reńskich złożyć jest dla niejednego może znaczną sumą, ale trzeba uważać, że złożywszy je raz, już nigdy więcej nic składać nie potrzebuje i otrzyma za to wszystkie książki, jakie przez dziedzictwo wydane zostaną. Bóg pobłogosławił tego roku naszej pracy; daj Boże, aby w roku przyszłym dzieło nasze jeszcze dalej się rozszerzało i coraz większe owoce wydawało.

W Cieszynie, 19 grudnia roku Pańskiego 1874.

Ignacy Świeży,
prezes

Paweł Matuszyński,
sekretarz

Link do książki w wersji elektronicznej Książnica Cieszyńska, O męstwie chrześciańskiem: książka wydana przez „Dziedzictwo bł. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Szląsku”.
Zdigitalizowano w ramach projektu pt.
Udostępnienie cieszyńskiego dziedzictwa piśmienniczego on-line

Wszystkie kategorie

Wydarzenia

Z życia Kościoła

Nasze Szkoły

Z regionu

Rozważania

Historia – wspomnienia

Wywiady – rozmowy

Słowo na niedzielę

Jeśli jesteś pełen pasji,
pragniesz tworzyć wartościowe treści
i chcesz stać się częścią wyjątkowego zespołu,
dołącz do „Gwiazdki Cieszyńskiej”!

Znajdź nas

Dołącz do nas i naszych przyjaciół
na mediach społecznościowych