Uroczystość Wszystkich Świętych rozpoczęły się w bielskim kościele św. Małgorzaty skąd ruszyła procesja na cmentarz parafialny, a później na bielski cmentarz komunalny. Procesji przewodniczył ks. biskup Piotr Greger, który wraz kapłanami modlił się za zmarłych kapłanów, siostry zakonne, parafian oraz zmarłych na cmentarzu komunalnym.
Po zakończonej procesji ks. biskup Piotr Greger w kaplicy cmentarnej cmentarza komunalnego przewodniczył Eucharystii razem z proboszczem parafii św. Małgorzaty w Kamienicy ks. Markiem Droździkiem i proboszczem z parafii Chrystusa Króla z bielskich Leszczyn ks. Tomaszem Gorczyńskim.
Homilię wygłosił ks. biskup Piotr, który zwracając się do zebranych zacytował fragment listu św. Pawła do rzymskich chrześcijan > Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie < „Paweł nie nazywa ich świętymi z tego powodu, że są mieszkańcami Wiecznego Miasta, ale dlatego, że są chrześcijanami. Wszyscy, którzy są umiłowani przez Boga i należą do Chrystusa, są dla niego świętymi. Gdyby powtórzyć to dziś za świętym Pawłem, jak to zabrzmi? Nieco obco, jakoś dziwnie, może nawet fałszywie. Powód takiego rozumienia polega na tym, że gdy mówimy o świętych, myślimy o chrześcijanach nadzwyczajnych; o tych kobietach i mężczyznach, z którymi łączymy postawę heroizmu, nadludzkie czyny albo mamy na myśli coś nieosiągalnego. Takie jednostronne spojrzenie, w wyniku pewnego idealizowania, doprowadziło do zniekształconego obrazu świętości. Świętość musi być właściwie rozumiana, nie po to, aby ją krytykować czy obrzydzać kult świętych, lecz po to, aby mieć świadomość, że także beatyfikowani i kanonizowani byli ludźmi z zaletami i wadami. Jednak nie to było najważniejsze w ich życiu. Oni oddali swoje życie, ze wszystkimi jego jasnymi i ciemnymi stronami, Bogu do dyspozycji. Świętymi są ci wierzący, którzy w stanie łaski odeszli z tego świata i w nagrodę za wierność nauce Bożej są uczestnikami wiecznej chwały. W szczególny sposób nazywamy świętymi tych, którzy oficjalnie, decyzją papieży, zostali ogłoszeni przez Kościół. To nie kanonizacja otworzyła im bramy nieba; poprzez beatyfikację czy kanonizację stali się znanymi, świat o ich świętości usłyszał. Kościół dysponuje nieomylną pewnością, że określone osoby dostąpiły nieba (abp senior Edward Nowak, wieloletni pracownik Kongregacji ds. Kanonizacyjnych: beatyfikacja czy kanonizacja jest jedynym aktem Kościoła, który władzą apostolską orzeka na ziemi, to co się dokonuje w niebie.”
W dalszej części homilii ks. biskup Piotr nawiązał do czytanej Ewangelii (Mt 5, 1- 12a);
„Wczytajmy się w słowa ośmiu błogosławieństwa uważnie; ponieważ czasem umyka nam istota przesłania. Jezus nie powiedział: Błogosławieni jesteście, jeżeli (!) jesteście ubodzy, jeżeli jesteście strapieni, jeżeli jesteście głodni i łakniecie sprawiedliwości…, ale słyszymy: błogosławieni, którzy (!) jesteście ubodzy, smutni i bezsilni. Tu nie ma zdania warunkowego i nie może go być; to nie są warunki wstępu. Błogosławieństwa z Kazania na Górze nie są zadaniami, lecz pokładaniem ufności. Jezus ufa swoim uczniom, także nam dzisiaj, że możemy tak żyć i działać, ponieważ przezwyciężyli strach o siebie samych, a przede wszystkim lęk przed Bogiem dzięki bezgranicznej ufności w Jego miłość. Nie musimy być we wszystkim wzorowi i bez zarzutu; bo takimi nie będziemy. To co decydujące, już się wydarzyło, jest za nami. Jesteśmy na drodze do świętości, ponieważ zostaliśmy ochrzczeni i na zawsze należymy do Chrystusa. Będąc Jego uczniami możemy zostać świętymi. Jezusowi ogromnie na tym zależy, zdecydowanie bardziej aniżeli nam samym. Święci byli ludźmi, którzy drogę wiary uczynili życiem, doktryna była dla nich drogowskazem na każdy dzień. Być świętym znaczy nie tylko wyszlifować w sobie dobre cechy i wyeliminować wady. Do tego nie jest potrzebna doktryna, ani nawet Ewangelia, wystarczy przestrzeganie zasad świeckiej moralności. Współczesny świat stawia przed nami inne wzory doskonałości, czasem odbiegające – i to znacznie – od doskonałości moralnej. Dzisiaj doskonałość mierzy się tym, czy człowiek jest spełniony, osiągnął jakiś sukces, ma być uśmiechnięty, szanowany, lubiany, świadczący dobro innym, wrażliwy, empatyczny. W świecie chrześcijańskim doskonałość nigdy nie była oderwana od treści Objawienia. To nie jest tak, że człowiek może budować swoją ludzką doskonałość, do której dodaje szczyptę Ewangelii, aby nabrała chrześcijański koloryt. Wzorem doskonałości jest świętość, ale rozumiana jako wartość wyłaniająca się z chrześcijaństwa, gdzie świętość jest atrybutem a nie dodatkiem. Życie świętych było mocno zakorzenione w Biblii, stamtąd czerpali jak ze źródła. Świętość męczenników, wyznawców, cała plejada świadków Jezusa, stanowi przestrzeń uczenia się i rozumienia Bożej nauki. Święci nie byli tylko ludźmi poprawnymi w swoim człowieczeństwie, ale naśladowcami Chrystusa wpisanymi w życie konkretnego człowieka; dzięki ich świętości mamy po dziś dzień okazję do spotkania z jedynym Zbawicielem świata. Świętość to coś zdecydowanie więcej aniżeli ludzka poprawność życia. Człowiek uznany za świętego od razu kieruje naszą myśl w stronę nieba. Mamy przekonanie, a nawet pewność, że człowiek dobry pójdzie po śmierci do nieba. Tymczasem owo pójście do nieba oznacza bycie zjednoczonym z Bogiem. Kiedy myślimy o świętych mamy na raczej na uwadze konkretnych ludzi, którzy byli nie tyle oddani Bogu, ale drugiemu człowiekowi. Ileż razy można usłyszeć, że ktoś być może nie był zbytnio pobożny, modlitwa nie była dla niego codziennym pokarmem, ale – w ludzkiej ocenie – był człowiekiem o wiele świętszym od niejednego, rozmodlonego katolika, bo chętnie służył człowiekowi. Zatem, czy naprawdę być świętym to już nie służyć Bogu, ale człowiekowi? Czy człowiek – z szacunkiem do każdej osoby – jest na tyle ważny, że zajął miejsce Boga? To myślenie coraz mocniej wdziera się w naszą świadomość. Doskonałość, świętość człowiek nie jest czymś ustanowionym arbitralnie, wykreowanym przez nas; jest czymś zaplanowanym i chcianym przez Boga. Nikt z nas tego nie wymyślił; Bóg jest autorem ludzkiego istnienia, więc Jego działanie i słowo (Ewangelia) nie jest żadnym magicznym narzędziem służącym spełnianiu naszych aspiracji, ale prawdą o prawdziwym celu człowieka, drogą prowadzącą do nieba i wyznacznikiem na kolejnych odcinkach drogi do świętości.”
Na zakończenie ks. biskup Piotr powiedział, że „Świętość jest na wyciągnięcie ręki; to nie może być żaden luksus, na który pozwalamy sobie od czasu do czasu; to ma być nasza codzienność. Nie bójmy się świętości, ale umysły i serca otwórzmy na Tego, który na drogi świętości nas zaprasza.”
Tekst i foto: M.Szpak